Zwyczaj hucznego witania nowe roku pojawił się stosunkowo niedawno. Pod koniec XIX wieku na tę ekstrawagancję pozwalały sobie tylko zamożne warstwy społeczeństwa. Z czasem jednak zabawy do białego rana stały się powszechne i dostępne dla wszystkich. W różnych rejonach świata rozwinęły się rozmaite zwyczaje sylwestrowe. W Danii na przykład o północy zeskakiwało się z krzesła, a w Hiszpanii do dziś wraz z nadejściem Nowego Roku zjada się 12 winogron, jedno przy każdym uderzeniu zegara. Nieodłącznym elementem noworocznych celebracji są fajerwerki – co roku w wielkich miastach wydaje się ogromne sumy pieniędzy, które w ciągu kilkunastu minut dosłownie puszczane są z dymem – tylko po to, by uczestnicy zabaw mogli podziwiać to wystrzałowe widowisko. Organizowane przez władze miejskie imprezy, połączone zwykle z koncertami, cieszą się niesłabnącą popularnością – co roku na nowojorskim Times Square bawi się ponad milion osób. Wiele osób w Polsce decyduje się również na uroczyste bale, a także spotkania w gronie rodziny lub znajomych, czyli tzw. „domówki”, kończące się zwykle nad ranem. Na sylwestrową zabawę, łącznie z fajerwerkami, kreacjami, jedzeniem i alkoholem Polacy wydają co roku ogromne pieniądze. W 2012 było to łącznie 9,2 miliarda złotych. Wiele osób jednak nie liczy kosztów w ten dzień, wiedząc, że jaki Sylwester, taki cały nadchodzący rok.
Pierwszeństwo w świętowaniu nadejścia nowego roku ma państwo Samoa w Oceanii – północ wybija u nich już o 11 rano czasu polskiego. Z kolei jako ostatni żegnają się ze starym rokiem mieszkańcy Hawajów.